Dziedzictwo 150 lat rozwoju techniki wodociągowej na terenie Gdańska i Sopotu

dr inż. Michał Klugmann
Politechnika Gdańska

 

1. Wstęp i tło

Właśnie mija, praktycznie bez echa, 150 rocznica powstania nowoczesnych wodociągów na naszych terenach, a zaraz potem – kanalizacji. W latach 60./70. XIX wieku gdański projekt, pod względem rozmachu i kompletności (pełny cykl, od ujęcia i dostarczenia wody aż po efektywne oczyszczenie odebranych ścieków) uchodził za pionierski i był podawany jako wzorcowy, nawet w skali Europy. Dzisiaj jest to jeden z najmniej znanych wątków historii dzisiejszego Trójmiasta, a przy tym – ogólnie – mało znana jest sama technika wodociągowo-kanalizacyjna, na dodatek obrosła wieloma szkodliwymi (i nieaktualnymi) mitami. Większość mieszkańców nie zdaje sobie sprawy z potęgi infrastruktury „po drugiej stronie kranu”, ani z przeznaczenia i wartości zapomnianych obiektów, na które czasem natrafiają na odludziu[1].

Z pewnością lokalnie popełniono wiele grzechów zaniedbania, jednak nakłada się na to również problem system#ftn1owy, dotyczący ochrony zabytków w skali Polski. Zabytki techniki, szczególnie nieruchome, ciągle zajmują poślednią pozycję względem zabytków architektury i sztuki. Także osób zajmujących się ścisłą historią techniki i rozumiejących jej specyfikę (i odmienność!) jest w Polsce bardzo niewiele, a sama branża konserwatorska jest ukierunkowana na architekturę i archeologię. Owszem, zdarza się, że zabytek techniki jest także wartościowym obiektem architektonicznym (jak np. zbiornik Stary Sobieski), ale wcale nie musi tak być i nie jest to warunek konieczny wartości takiego zabytku. Ponadto, historia techniki funkcjonuje w innej skali czasowej, a raczej w wielu skalach, w zależności od dziedziny techniki, co jest szczególnie trudne do pogodzenia z nieszczęsną doktryną stawiania granicy wartości historycznej na dacie rozpoczęcia lub zakończenia II Wojny Światowej.

Los zabytkowych obiektów infrastruktury wodociągowej jest z wielu powodów szczególnie marny. Przynajmniej część zjawisk, które poniżej wymienię, dotyczy zapewne całego kraju, w tym miejscu chciałbym się jednak skupić na specyfice Gdańska i Sopotu. W tych rejonach najstarsze ujęcia wody zakładano w leśnych dolinach, a zbiorniki budowano na morenowych wzgórzach, wykorzystując naturalne różnice wysokości. Zapewniało to ekonomiczną i bezawaryjną eksploatację, gdyż grawitacja w dużej mierze zastępowała pompy, narażało jednak położone na uboczu obiekty na dewastację i kradzieże. Zjawiska te nasilały się w przypadku wyłączenia obiektów z eksploatacji, czasem osiągając skalę trudną do wyobrażenia, jak miało to miejsce w zbiorniku Stara Dolina (zob. rozdział 5).

W branży wodociągowej uderza traktowanie – nawet tych najstarszych i najbardziej spektakularnych obiektów – w sposób czysto instrumentalny, techniczny. Bezrefleksyjnie się je wyburza, gdy „przeszkadzają”. W tych nadal czynnych bezrefleksyjnie prowadzone są remonty, w ramach których niemal całkowicie zatraca się specyfikę dawnego wystroju i elementy wyposażenia, nawet tam gdzie nie jest to konieczne z punktu widzenia funkcji (dotyczy to np. zabytkowych balustrad i drzwi, niemających kontaktu z wodą pitną). Jako, że obiekty postrzega się jako czysto techniczne, nie pojawia się nawet myśl o potrzebie konsultowania takich prac ze służbami konserwatorskimi. Vide – wyburzenia sopockiego ujęcia Zacisze (1934) i zbiornika Trzy Gracje (1924), które zaskoczyły chyba wszystkich.

Wreszcie lokalna specyfika branżowa – niemal całkowita wymiana ludności po II Wojnie Światowej a, tym samym, kadr zarządzających wodociągami, PRL i transformacja ustrojowa, potem przekazanie eksploatacji w ręce spółki z 51% udziału kapitału zagranicznego, wreszcie powołanie Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej (i, odpowiednio, spółki Aqua Sopot). W tle tych procesów – zmiany kadrowe, zmiany własnościowe, zmiany zakresu kompetencji. W efekcie, to właśnie w Gdańsku i Sopocie szczególnie boleśnie odczuwa się przerwanie historycznej ciągłości, branżowej tradycji i pracowniczego etosu. Wyraźnie to widać po stanie zachowania historycznej dokumentacji, która – w porównaniu z większością innych miast – przetrwała w stanie szczątkowym. Pojedyncze, przypadkowe rysunki (głównie kopie, choć przedwojenne), ledwie kilka zdjęć, kilkaset stron przypadkowych dokumentów (głównie akta magistratu) – i to, na dobrą sprawę, wszystko w dość przecież dużym i bardzo starym zespole miejskim, posiadającym system wodociągowy o 150 letniej, chlubnej tradycji.

 

2. Rys historyczny

Ze względu na ograniczone miejsce, skupimy się na zasobach Gdańska i Sopotu i tylko na najważniejszych wątkach. Kompletna historia trójmiejskich wodociągów jest niewątpliwie materiałem na obszerną książkę (której ciągle bardzo brakuje…), w tym miejscu chodzi jednak bardziej o nakreślenie specyfiki historycznego zasobu.

Technika wodociągowa i kanalizacyjna rozwijana jest od czasów starożytnych. Ponieważ nasza cywilizacja wystartowała na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego, warunki klimatyczne wymusiły bardzo wczesne otoczenie troską zasobów wody pitnej i pochylenie się nad zagadnieniem odprowadzania ścieków. Inwestycje na wielką skalę prowadzone były w czasach dominacji Imperium Rzymskiego. Miasto Rzym było już wtedy milionową metropolią, więc matką postępu i wynalazków była tu po prostu paląca potrzeba.

Mimo tak szacownego wieku techniki wodociągowo-kanalizacyjnej, zasadnicza zmiana technologii była tylko jedna, a Gdańsk znalazł się w jej awangardzie. Spowodowała ją rewolucja przemysłowa, a ściślej – przełom w metalurgii, czyli opracowanie procesu konwerterowego Bessemera, dzięki czemu produkowane przemysłowo stal i żeliwo stały się powszechnie dostępne i tanie.

Wcześniej, od czasów rzymskich, niewiele się zmieniało. Drążone w pniach drzew rury, ołowiane kształtki i łączniki oraz  – w ograniczonym zakresie – ceramika to było wszystko, co dawało się uzyskać w warunkach wytwórczości rzemieślniczej. W Gdańsku tę technikę rozwijano od czasów krzyżackich. W połowie XIX wieku ten drewniany system był już pod każdym względem anachroniczny, prezentował fatalne parametry zarówno hydrauliczne jak i higieniczne. Równie dolegliwy był sposób odprowadzania ścieków, oparty na otwartych kanałach. W Sopocie wodę czerpano z licznych małych strumieni, przepływających przez (wówczas) wioskę[2].

 

2.1. Gdańsk

Nadburmistrz Gdańska, Leopold von Winter nie bał się wielkich (i nierzadko kontrowersyjnych) inwestycji, które uczyniły miasto nowoczesnym. W połowie lat 60. XIX wieku zaprosił do Gdańska uznanego specjalistę od kanalizacji sanitarnej i deszczowej, Eduarda Wiebe, który opracował założenia i projekt przyszłego systemu. Wyłożył je w książce wydanej w 1865 roku „Reinigung und Entwässerung der Stadt Danzig”, uznawanej potem za jego opus magnum. Nowoczesna gdańska kanalizacja, wraz z pierwszą oczyszczalnią ścieków – polami irygacyjnymi Stogi/Sączki (niem. Rieselfeldes Heubude) ruszyła w 1871 roku. Dwa lata wcześniej uruchomiono pierwsze nowoczesne ujęcie wody. Z odległego o ponad 14 kilometrów Pręgowa (niem. Prangenau) woda płynęła grawitacyjnie (tzn. z wykorzystaniem różnicy poziomów) do wybudowanego na wysokości 43,3 m n.p.m. zbiornika, zwanego dzisiaj Stara Orunia (niem. Hochbehälter Ohra). Ujęcie ze zbiornikiem łączył żeliwny rurociąg o charakterystycznej średnicy 418 mm. Położony powyżej odbiorców zbiornik pełnił funkcję wieży ciśnień i akumulatora wody, wyrównującego dobowe wahania poboru. Jego rurociąg odpływowy, 525 mm, zasilał historyczne centrum Gdańska, gdzie powstała nowa sieć w oparciu o produkowane przemysłowo elementy metalowe.

   
Z lewej: fragment planu przestawiającego profil magistrali Pręgowsko-Oruńskiej i sposób podłączenia zbiornika (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku); z prawej: budowa zbiornika wody Stara Orunia w 1869 roku (ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN)

Nowy system zbudowany został całkowicie niezależnie od dotychczasowego, drewnianego i nie łączył się z nim. Stare elementy pozostały w ziemi, dzięki czemu co i raz można na nie natrafić przy okazji prac ziemnych w obrębie historycznego centrum. W ten sposób Gdańsk zyskał higieniczne źródło wody pitnej o parametrach hydraulicznych pozwalających na doprowadzenie przyłączy na wszystkie kondygnacje budynków.

Te dwie inwestycje – wodociąg i kanalizacja wraz z oczyszczalnią ścieków – radykalnie ucięły epidemie, dotychczas regularnie nękające miasto. Choć, podobno, początkowo napotkały na opór konserwatywnej (i/lub przesądnej) części mieszkańców[3].

Drugim gdańskim ujęciem wody było położone w dolinach przy VI Dworze Oliwskim ujęcie Polanki (niem. Wasserwerk Pelonken). Budowano je w trzech etapach, począwszy od 1878 roku. Woda czerpana z płytkich pokładów za pomocą drenaży ułożonych w dolinach Zielonej i Samborowo (niem. Reinketal, Henriettental) cechowała się znaczną twardością oraz dużą zawartością żelaza i manganu, charakterystycznymi dla wód z gdańskiej wysoczyzny. Dlatego już wtedy podjęto próby jej uzdatniania, a konkretnie – usuwania owych wtrąceń metodą filtrów powolnych. Pierwsze zbiorniki ujęcia położone były na wysokości około 43 m n.p.m., a więc reprezentowały tę samą strefę (niskiego) ciśnienia, co zbiornik Stara Orunia. Woda z ujęcia płynęła magistralą do Nowego Portu przez Wrzeszcz, i okazała się czynnikiem miastotwórczym, stymulującym rozwój tej dzielnicy. Ponieważ budowano coraz więcej i coraz wyżej, pojawiła się konieczność podniesienia wydajności i ciśnienia. W 1893 roku ujęcie zyskało trzeci zbiornik niskiego ciśnienia, o bardzo ciekawej konstrukcji z niezbrojonego betonu i z ciekawymi detalami architektonicznymi na elewacji. Na pobliskim wzgórzu wybudowano natomiast pierwszy w Gdańsku zbiornik średniego ciśnienia o pojemności 500 m3,położony na wysokości 54 m n.p.m. Woda do niego była tłoczona z „dolnego” kompleksu za pomocą pomp parowych. W roku 1903 zespół uzupełniono o położoną w dolnej części dzisiejszej ul. Abrahama studnię wierconą o głębokości 40 m, tzw. podzespół Mirów (niem. Friedensschluss).


Ujęcie Polanki – schemat połączenia zbiornika – filtra powolnego z dwoma zbiornikami niskiego ciśnienia (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku)

W tym czasie jedynym źródłem wody dla centrum miasta nadal jest system Pręgowsko-Oruński. Dla zapewnienia dywersyfikacji dostaw, a także z uwagi na zobowiązanie miasta wobec skarbu państwa do dostarczania do miejskiego systemu wodociągowego 3000 m3 wody dziennie w przypadku wojny, w 1902 roku uruchomiono trzecie ujęcie – Grodza Kamienna (niem. Wasserwerk an der Steinschleuse). Tutaj woda pobierana z czwartorzędowych pokładów, z głębokości 38 metrów, wymagała bardziej intensywnego odżelaziania niż ta z Polanek/Mirowa. Zastosowano tu instalację wg patentu dr Helma, gdzie woda przesączana była przez złoża filtrujące, zamknięte w cylindrycznych, stalowych zbiornikach[4].

    
Ujęcie Grodza Kamienna – plan sytuacyjny i odżelaziacze systemu Helma (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku)

W tym momencie rozwoju systemu powstają takie inwestycje, jak politechnika (niem. Technische Hochschule, 1900 – 1904) czy Szpital Miejski (niem. Städtische Krankenhaus, 1908 – 1911). Są to duże kompleksy wysokich budynków, dodatkowo dość wysoko położone. Obszar miasta, w którym są zlokalizowane, leżał w strefie zaopatrzenia ujęcia Polanki. Nie ulega wątpliwości, że to stosunkowo niewielkie i dość daleko położone ujęcie nie mogło bezpośrednio zapewnić satysfakcjonujących dostaw wody. Z tego powodu, w przypadku tak dużych kompleksów, regułą w tamtym czasie było tworzenie własnej infrastruktury pomocniczej i stawianie na znaczną niezależność od mediów oferowanych przez miasto[5].

W przypadku politechniki, niezależność ta zrealizowała się w budynku Laboratorium Maszynowego, na oryginalnych planach Alberta Carstena opisanego jako „Elektrische Centrale und Wasserwerk”, czyli „centrala elektryczna i wodociągowa” (gaz uczelnia otrzymywała z sieci miejskiej). W praktyce, była to pełnowartościowa elektrociepłownia, imponująco wyposażona w nowoczesne, różnorodne maszyny (służące także celom dydaktycznym) i przepompownia wody. A przy tym – można powiedzieć – ikona epoki pary, jako, że ogrzewane kampusu i lwia część maszyn działały w oparciu o to medium. Woda, napływająca w swoim tempie z ujęcia Polanki, była tłoczona do stalowego zbiornika o pojemności 50 m3, umieszczonego na wieży, na wysokości 43,3 m n.p.m., czyli odpowiadającej strefie niskiego ciśnienia. Wykorzystywano oczywiście pompę parową. Stamtąd woda była rozprowadzana grawitacyjnie po wszystkich budynkach i ich piętrach. Celem dystrybucji pary (grzewczej i technologicznej), prądu i wody wszystkie gmachy w starej części kampusu połączono tunelami, zbudowanymi z takim zapasem przekroju, że umożliwiały (i nadal umożliwiałyby…) swobodną komunikację między budynkami.

Trudno powiedzieć, dlaczego politechnika zdecydowała się na nietypowe na terenie Gdańska rozwiązanie, czyli na wieżę ciśnień (uściślając – nietypowe za wyjątkiem terenów kolejowych) zamiast zbiornika terenowego, tym bardziej, że praktycznie za płotem uczelni dostępne były odpowiednie wzniesienia. Pod tym względem Szpital Miejski był mniej oryginalny, bo postawił na zbiornik terenowy. Dzisiaj jest to jeden z najcenniejszych zabytków infrastruktury wodociągowej w Gdańsku, a zarazem pierwszy, który doczekał się wpisu do rejestru zabytków. Konstrukcyjnie, stanowi analogię starszych obiektów ujęcia Polanki, chociaż położony jest w dawnej strefie średniego ciśnienia, na tej samej rzędnej, co „górny” zbiornik Polanki (54 m n.p.m.). Jego pojemność (300 m3) wydaje się stosunkowo duża jak na ówczesne standardy czy potrzeby szpitala i dzisiaj już wiemy, że współpracował on także z siecią miejską[6], choć nie wiadomo dokładnie jak długo i w jakim zakresie.

W każdym razie, czego nie wykorzystała politechnika, to w 1911 roku wykorzystały miejskie wodociągi. Aby kompleksowo rozwiązać zaopatrzenie w wodę Wrzeszcza, w szczytową partię zachodniego zbocza Wzgórza Szubienicznego wbudowano potężny, żelbetowy zbiornik, zwany dzisiaj Stary Sobieski (niem. Hochbehälter Galgenberg). Jego pojemność użytkowa wynosiła 5000 m3, jednak dużo większa kubatura całkowita (8238 m3), skomplikowany układ wnętrza i monumentalna strefa wejścia czynią go największym i najbardziej okazałym obiektem tego typu w Gdańsku aż do dnia dzisiejszego. Zbiornik powstał w ramach większych inwestycji – równolegle powstała pierwsza komora zbiornika Cyganka (niem. Hochbehälter Zigankenberg, 500 m3), położonego na wysokości 82 m n.p.m., mającego obsługiwać wyżej położonych odbiorców i przepompownia wody przy dzisiejszej ulicy Sobieskiego 3 (niem. Wasserpumpwerk Königstal) zasilająca oba obiekty. Woda pochodziła z ujęcia Polanki, z nowo wybudowanego, wysoko położonego ujęcia Dolina Radości (niem. Wasserwerk Freudental / Oliva) i ze studni głębinowej, odwierconej w Królewskiej Dolinie, pobierającej wodę z warstwy kredowej.

Ujęcie Dolina Radości posiadało stację uzdatniania wody i zbiornik Stara Dolina (niem. Hochbehälter Ernsttal) o pojemności 1200 m3, który ze względu na liczne analogie konstrukcyjne można uznać za mniejszego brata zbiornika Stary Sobieski. Osoby, które pamiętają go w stanie kompletnym, jednogłośnie uznają go za ikonę piękna wśród obiektów technicznych. Niestety, po 1989 roku stał się przedmiotem dewastacji na rzadko spotykaną skalę. Był położony na wysokości 70,5 m n.p.m.


Fragment przekroju zbiornika Stara Dolina; warto zwrócić uwagę na pieczątkę zakładów i biura projektowego A. W. Müllera, prawdopodobnie odpowiedzialnego również za projekt zbiornika Stary Sobieski (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku)

W 1911 roku „coś” z pewnością działo się w oliwskim ujęciu Leśny Młyn (niem. Wasserwerk Strauchmühle), które jednak po dziś dzień jest obiektem tak tajemniczym, że nie sposób napisać o nim czegokolwiek pewnego.

W ten sposób, w 1911 roku w pionowym schemacie systemu wodociągowego Gdańska możemy wyróżnić 4 strefy ciśnienia, wyznaczane przez rzędne dna zbiorników górnych, ze skokiem co kilkanaście metrów. Nie wiadomo jak je nazywano, więc pozwolę sobie na niewielką kreatywność:

– strefa niskiego ciśnienia, około 43 m n.p.m., reprezentowana przez zbiorniki Stara Orunia, Dolne Polanki, Stary Sobieski, Leśny Młyn i wieżę ciśnień politechniki,

– starsza strefa średniego ciśnienia, około 56 m n.p.m., reprezentowana przez zbiornik Górne Polanki i zbiornik Szpitala Miejskiego,

– nowsza strefa średniego ciśnienia, około 70 m n.p.m., reprezentowana przez zbiornik Stara Dolina

– strefa wysokiego ciśnienia, około 82 m n.p.m., reprezentowana przez zbiornik Cyganka.

Pomimo tych inwestycji, już w 1916 roku powstaje analiza dr inż. G. Thiema, inżyniera – konsultanta do spraw wodociągów i kanalizacji z Lipska pt. „Gutachten über die Erweiterung der Wasserversorgung der Stadt Danzig / Opinia o rozbudowie systemu wodociągów miasta Gdańska”, mająca wytyczyć przyszłe kierunki rozwoju. Poza dokładnym scharakteryzowaniem zasobów wodnych Gdańska i okolic, autor podnosi fundamentalne tezy (jak można wnioskować – wcale wówczas nie takie oczywiste): że przy planowaniu rozwoju systemu wodociągowego miasta należy podjąć próbę prognozowania zapotrzebowania na wodę na wiele lat do przodu. Pojawia się też postulat zasadności stworzenia systemu scentralizowanego.

Kolejną kumulację dużych inwestycji wodociągowo-kanalizacyjnych przynosi początek lat 30. XX wieku. Powstaje wyjątkowo nowoczesna, mechaniczno-biologiczna oczyszczalnia ścieków Zaspa (niem. Kläranlage Saspe), która z czasem przejmuje też kanalizację sopocką, umożliwiając likwidację lokalnych, wyjątkowo uciążliwych dla kąpieliska pól irygacyjnych. W 1931 roku zbiornik Cyganka zyskuje drugą komorę, w efekcie czego jego pojemność osiąga 2000 m3 (500 + 1500 m3).  Rok później powstaje nowy obiekt – Wysoki Dwór (niem. Hochbehälter Oberhof, 2x 1500 m3, 69 m n.p.m.). Dla zapewnienia efektywnej obsługi 3 stref ciśnienia, przepompownię przy ul. Sobieskiego 3 zastępuje w 1934 roku nowszy, większy obiekt. Co ciekawe, w 1936 roku wyłączony z eksploatacji zostaje górny zbiornik Polanki, a więc reprezentację strefy średniego ciśnienia przejmują w całości obiekty Dolina Radości i Wysoki Dwór. Odtąd, w pionowym układzie systemu wodociągowego są najprawdopodobniej 3 strefy ciśnienia. Pewien współczynnik niepewności wynika z nieznanych dalszych losów zbiornika Szpitala Miejskiego.

Być może już w 1911 roku, a na pewno w 1934 roku obiekty infrastruktury wodociągowej, zasilającej Wrzeszcz, wyposażono w dość zaawansowany system sygnalizacji i łączności. Elektryczne czujniki poziomu wody w zbiornikach podawały informacje do przepompowni, wszystkie obiekty były też wyposażone w wewnętrzną linię telefoniczną. Pomiędzy obiektami przewody sygnałowe były prowadzone liniami napowietrznymi, podobnymi do telefonicznych albo pod ziemią.


Schemat sieci sygnalizacji i łączności pomiędzy przepompownią a obiektami Stary Sobieski, Cyganka i Wysoki Dwór (ze zbiorów Archiwum Państwowego w Gdańsku)

„Po drodze” powstają jeszcze ujęcia wody Ołowianka (niem. Wasserwerk Bleihof, w przedziale czasowym 1911 – 1914) i Zaspa Wodna (niem. Wasserwerk Eckhof, 1918 – 1926). Notabene, właśnie Zaspa Wodna rozpoczęła eksploatację nakreślonych przez Theima zasobów dolnego tarasu wodonośnego. Z punktu widzenia substancji zabytkowej, w obecnym stanie nie są to obiekty dla nas interesujące.

Pierwsze lata powojenne poświęcone były uczynnieniu systemu, likwidacji zniszczeń i inwentaryzacji. Inwestycje zaczynają się w latach 50., w dużej mierze kontynuując kierunek wytyczony przez przedwojennych wodociągowców. Dla nas istotne są lata 70., kiedy zdecydowano się na wyłączenie najstarszej strefy niskiego ciśnienia, a właściwie na „przeniesienie” jej nieco wyżej, tam, gdzie do lat 30. funkcjonowała starsza strefa średnia. Wybudowano wówczas wiele nowych dużych zbiorników, jednak już bez rozmachu i finezji, charakteryzujących pierwsze tego rodzaju inwestycje. Z jakiś powodów, wyłączono też zbiornik średniego ciśnienia Stara Dolina. Coś nietypowego wydarzyło się w ujęciu Leśny Młyn – wygląda na to, że zbiornik niskiego ciśnienia zamieniono tam w pompownię, tłoczącą wodę do którejś z wyższych stref, analogicznie, jak miało to miejsce w Spocie (ujęcie Niepodległości 840). W ten sposób strefa niskiego ciśnienia stała się „strefą głęboką” – por. opis systemu sopockiego, rozdz. 2.2. W przypadku Leśnego Młyna trudno jednak, na chwilę obecną, stwierdzić coś na pewno i jakkolwiek odtworzyć ciąg zdarzeń.

 

2.2. Sopot

System wodociągowy Sopotu wart jest poznania, ponieważ – w mniejszej skali – rozwijał się niemal analogicznie do gdańskiego. Zarówno etapy rozbudowy (plus minus kilka lat), jak i niektóre obiekty mają tu swoje odpowiedniki, przy czym w Sopocie te etapy są lepiej udokumentowane. Występują też cechy charakterystyczne, jak, na przykład, zwyczaj umieszczania głazów pamiątkowych przy oddawanych do eksploatacji obiektach infrastruktury.

Pierwsze sopockie ujęcie wody powstało 3 lata po gdańskim i w branżowej nomenklaturze powojennej nazywano je najczęściej Niepodległości 840 (od adresu sąsiadującej kamienicy) (niem. Wasserwerk an der Pommerschen Strasse). Ujęcie wybudowano – można powiedzieć – z pewną nieśmiałością, ze zbiornikiem o pojemności zaledwie 50 m3, położonym na wysokości zaledwie 20 m n.p.m. i ze strefą zaopatrzenia obejmującą zaledwie dwie główne ulice kurortu. W późniejszych latach obiekt był wielokrotnie rozbudowywany, zmieniała się też koncepcja jego eksploatacji. Już w 1880 roku rozbudowano drenaż, dodano kilka studni artezyjskich i wybudowano drugi zbiornik o rozsądnej już pojemności 240 m3. Konstrukcyjnie, 13 lat młodszy zbiornik średniego ciśnienia gdańskiego ujęcia Polanki jest praktycznie powiększoną w skali kopią tego obiektu. Ze względu na bardzo niskie położenie, możliwości grawitacyjnej pracy tego ujęcia były mocno ograniczone, postanowiono więc zmienić koncepcję. Podobnie jak Gdańsk, Sopot zyskał pierwszy zbiornik strefy wysokiego (po sopocku – maksymalnego) ciśnienia, ale tym razem rok wcześniej, w 1910 roku. Znowu nieśmiało zaprojektowany, o pojemności tylko 80 m3 obiekt został wybudowany na Strzeleckim Wzgórzu (niem. Hochbehälter  Schützenhöhe), na wysokości 80 m n.p.m. (podobnie jak gdańska Cyganka z 1911 roku). Ujęcie Niepodległości 840 zostało natomiast przemianowane na przepompownię wody i dostarczało odtąd wodę do wyżej położonych stref za pomocą pomp.

W międzyczasie powstały dwa kolejne ujęcia drenażowe – Stare Sarnie Wzgórze (niem. Wasserwerk Schmierauertal, 1894, rok po drugim etapie budowy gdańskich Polanek) i Nowe Sarnie Wzgórze (niem. Neues Wasserwerk Schmierauertal, 1900 – 1911). Były one położone na rzędnych, odpowiednio, 30 i 40 m n.p.m. Stare Sarnie Wzgórze było ujęciem stosunkowo niewielkim i przez wiele lat eksploatowanym znacznie poniżej nawet tych niewielkich możliwości. Jego zbiornik, o pojemności 120 m3, to kolejna wariacja na temat zbiornika Niepodległości 840 / Górne Polanki. Z kolei Nowe Sarnie Wzgórze stało się głównym źródłem zaopatrzenia miasta w wodę, dla odmiany obciążonym przeważnie na poziomie swojej maksymalnej wydajności. Jego zbiornik, o pojemności 500 m3 (1911),  był z kolei dokładną analogią trzeciego dolnego zbiornika Polanki z 1893 roku i także był zbudowany z niezbrojonego betonu.

Już w 1923 roku zbyt mały zbiornik maksymalnego ciśnienia Strzeleckie Wzgórze zastąpiony został przez zbiornik Trzy Gracje (niem. Hochbehälter Dreidamenkuppe) o pojemności 300 m3, wybudowany po przeciwnej stronie doliny. W 1924 roku rozebrano prowadzące na Strzeleckie Wzgórze rurociągi. Po zburzeniu sklepień, prawdopodobnie pod koniec II Wojny Światowej i zasypaniu, stary obiekt został praktycznie zapomniany i przez całe dziesięciolecia stanowił tylko rodzaj podmurówki pod punktem widokowym na wzgórzu…

Strefa maksymalnego ciśnienia została tak nazwana dla odróżnienia od strefy wysokiego ciśnienia, którą w Sopocie założono na rzędnej około 60 m n.p.m. Reprezentowały ją dwa bardzo podobne ujęcia lewarowe, rozmieszczone symetrycznie w Dolinie Kamiennego Potoku – ujęcie Brodwino (niem. Wasserwerk Brombeertal, 1922 – 1926) i w Dolinie Świemirowskiej – ujęcie Zacisze (niem. Wasserwerk Wandrersruh, 1935). Ostatecznie, w pionowym schemacie systemu Sopockiego znalazły się 4 strefy ciśnienia. Ponieważ zrezygnowano z grawitacyjnej eksploatacji strefy najniższej, która stała się wyłącznie źródłem wody dla przepompowni tłoczącej do wyższych stref, przemianowano ją na „strefę głęboką” (niem. tiefzone).

Ostatnim, wybudowanym przed II Wojną Światową obiektem wodociągowym Sopotu był zbiornik Królewskie Wzgórze (niem. Hochbehälter Königshöhe), położony niedaleko przepompowni Niepodległości 840, na rzędnej 45 m n.p.m. i z niej zasilany. Wg projektu, miał mieć pojemność 500 m3, ostatecznie stanęło na 320 m3. Celem tej inwestycji było odciążenie ujęcia Nowe Sarnie Wzgórze i, zapewne, zwiększenie stopnia wykorzystania obiektu Niepodległości 840. Dalsze inwestycje, w tym wzmiankowane jeszcze w latach 20. XX w. ujęcie Zamkowe Wzgórze, realizowano już po wojnie.

Układając powyższe w pionowy schemat sieci, podobnie jak w Gdańsku można wyróżnić 4 strefy ciśnienia i pogrupować obiekty istniejące w 1935 roku następująco:

– strefa głęboka (dawna strefa niskiego ciśnienia), około 20 m n.p.m., reprezentowana przez 2 zbiorniki ujęcia/przepompowni Niepodległości 840,

– strefa średniego ciśnienia, około 40 m n.p.m., reprezentowana przez zbiorniki Nowe Sarnie Wzgórze  i Strzeleckie Wzgórze (a także, nieco, naciągając, Stare Sarnie Wzgórze),

– strefa wysokiego ciśnienia, około 60 m n.p.m., reprezentowana przez zbiorniki Brodwino i Zacisze,

– strefa maksymalnego ciśnienia, około 80 m n.p.m., reprezentowana przez zbiornik Trzy Gracje.


Pionowy schemat systemu wodociągowego Sopotu, stan na 1935 rok (na podstawie Die Stadtischen Betriebswerke…, jak przypis 2, s. 22)

System kanalizacyjny Sopotu pochodzi z XIX wieku. Z uwagi na zlokalizowaną w budynku Zakładu Wodolecznictwa (niem. Warmbadgebäude) przepompownię ścieków, z pompami o napędzie parowym (czyli z kotłami opalanymi węglem) i pola irygacyjne, przylegające niemal bezpośrednio do kąpieliska, w pierwszych dekadach XX wieku wykazywał się niezwykle wysoką uciążliwością. Problem rozwiązało przełączenie systemu sopockiego (i Oliwskiego) do nowo wybudowanej gdańskiej oczyszczalni Zaspa. W ramach tego działania powstała przepompownia ścieków „Jelitkowo” (niem. Kanalpumpwerk Glettkau) przy dzisiejszej ulicy Pomorskiej 60, wyposażona w bardzo ciekawy, pneumatyczny system przetłaczania ścieków.

 

3. Dziedzictwo

Mówimy o czasach pionierskich, kiedy infrastruktura i technologia dopiero się kształtowały. Mimo przyjęcia pewnych założeń i warunków brzegowych (które też podlegały weryfikacji eksploatacyjnej), eksperymentowano z różnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi, zmieniała się też dostępność materiałów. Zdarzały się błędne założenia i ślepe uliczki rozwoju infrastruktury (vide zbiornik Strzeleckie Wzgórze). Wiedza na temat higieny i epidemiologii w połowie XIX wieku była drastycznie różna od współczesnej i, równolegle do rozwoju systemu wodociągowego, można prześledzić spektakularną zmianę podejścia do tych spraw. Z wyżej wymienionych powodów, każdy zachowany do dziś obiekt infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej z dawnych czasów jest rzeczą unikatową i stanowi świadectwo rozwoju ważnej dla życia dziedziny techniki od samych jej początków. Obiekty infrastruktury, co jest szczególnie wyraźnie widoczne w przypadku zbiorników wodnych, powstawały wg indywidualnych projektów (choć zdarzało się potem ich powielanie i skalowanie), z dużą dbałością o estetykę, a nawet pełnoprawny wystrój architektoniczny. Co prawda, ornament w architekturze, nie mówiąc już o obiektach technicznych, nadal jest różnie odbierany, nie sposób jednak nie docenić staranności, spójnej wizji i, najczęściej, znakomitego poziomu wykonania. Dziś nikt już tak nie buduje. W latach powojennych nastąpiła w technice wodociągowej znaczna unifikacja, zarówno konstrukcyjna jak i materiałowa. Wznoszone współcześnie obiekty infrastruktury są niemal identyczne i czysto „techniczne”, pozbawione jakiejkolwiek estetycznej finezji. A więc, każda strata tej substancji zabytkowej jest nie do powetowania.

W Gdańsku, do czasu transformacji ustrojowej, cała historyczna infrastruktura pozostawała w zasadzie nietknięta. Część obiektów wyłączono z eksploatacji ale, szczęśliwie, nie zlikwidowano fizycznie. Narastająca po transformacji fala kradzieży metali spustoszyła ich wyposażenie. Boom inwestycyjny, który rozpoczął się w połowie lat dwutysięcznych, przyniósł też wyburzenia. Szczęśliwie ocalały 4 duże zbiorniki: Stara Orunia, Stary Sobieski, Cyganka i Wysoki Dwór. Dwa pierwsze zostały wyłączone z eksploatacji około 1978 roku, w związku z likwidacją najstarszej strefy niskiego ciśnienia, pozostałe dwa pracują do dziś. Wszystkie zachowały do czasów współczesnych niemal kompletne, oryginalne wyposażenie. W Oruni i Sobieskim zostało ono w znacznym stopniu przetrzebione przez złodziei (w połączeniu z ogólną dewastacją obiektów), w Cygance i Wysokim Dworze – niestety, przez pozbawione wrażliwości remonty. W Dolinie Radości, po zburzeniu zbiornika i całkowitej modernizacji stacji uzdatniania, zabytkowy pozostał tylko zespół studni w (urzekająco pięknej) Dużej Dolinie. Jakimś cudem przetrwał natomiast kompletny zespół ujęcia Polanki, który, z tego powodu, prosi się o objęcie ochroną prawną w możliwie pilnym trybie. Zespół ujęcia Grodza Kamienna również nadal istnieje, jednak z powodu gruntownej modernizacji w 1961 roku utracił oryginalne wyposażenie, większość architektonicznego wystroju i – po prawdzie – jakikolwiek urok i czar. Godnie reprezentowane są przepompownie ścieków: kompletnie wyposażona Jelitkowska, Czerwony Most w wystroju neobarokowym (niestety, bez wyposażenia) oraz najstarsza, czyli Ołowianka. Tu też przetrwały raczej tylko mury, ale szczęśliwie uniknęły one przebudów, a 20 lat temu zostały odnowione z szacunkiem. Dzięki temu mamy piękny przykład architektury przemysłowej, wprost z połowy XIX wieku. Skoro jesteśmy przy ściekach – śladów po działających na przełomie XIX i XX wieku małych oczyszczalniach Oliwy i Sopotu próżno dzisiaj szukać. Wobec wyburzenia oczyszczalni Zaspa (kontrowersyjnego, wg fachowców, którzy jednak nie zdecydowali się tego dobitnie wyrazić), z tego zakresu pozostały jedynie relikty pierwszej oczyszczalni Stogi/Sączki. To miejsce wyróżnia się kilkoma cechami – uciążliwą ochroną biegnącego po sąsiedzku rurociągu, zdumiewającą presją natury i skalą dewastacji (bursztyniarze…). Gdy dzisiaj patrzy się na te ledwo widoczne wśród nieprzebytego gąszczu ruiny, trudno uwierzyć, że jeszcze 30 lat temu to był działający obiekt. Przetrwały tu relikty osadników wstępnych (raczej jako materiał dla archeologa) i fragmenty głównych kanałów. Układ przestrzenny całego obiektu jest natomiast ciągle dobrze rozpoznawalny z powietrza. Do powyższego należy dodać małe obiekty, zarówno działające w systemie miejskim, jak i lokalne (np. wieża ciśnień Politechniki Gdańskiej) oraz takie z pogranicza systemu (zbiornik Szpitala Miejskiego).

   
Wnętrza zbiornika Stary Sobieski, 2007/2008 rok (fot. Michał Klugmann)

   
Wnętrza zbiornika Stara Orunia, 2010 rok (fot. Michał Klugmann)

W Sopocie nie tylko wyłączano z eksploatacji, ale też likwidowano też fizycznie, więc chociaż ostatecznie przetrwało całkiem dużo, to w znacznie gorszym stanie. Najczęściej praktykowano zburzenie części naziemnej obiektu, wrzucenie gruzu pod ziemię i zasypanie. W ten sposób niektóre obiekty przetrwały w części podziemnej. Z nowszego zbiornika Niepodległości 840 (starszego nie odnaleziono…) przetrwała w całości komora wodna, częściowo z wyposażeniem hydraulicznym ilustrującym zawiłe zmiany funkcji tego miejsca. Podobnie, na Królewskim Wzgórzu przetrwały obie komory wodne. Niespodziewanie i ku zaskoczeniu wszystkich wyburzone w 2014 roku ujęcie Zacisze i stary zbiornik Trzy Gracje miały mniej szczęścia. Pod ziemią pozostały resztki komór wodnych, mniej – więcej do linii 2/3 ich pierwotnej wysokości. Zły los ominął, póki co, bliźniacze Brodwino – zbiornikowi nadano nową funkcję i, w odróżnieniu od Zacisza, ciągle istnieje tam zabytkowa stacja odpowietrzająca lewar (bez wyposażenia). Nowe Sarnie Wzgórze nadal pracuje, utraciło jednak większość historycznego charakteru. O dziwo, zachowało się niemal w komplecie Stare Sarnie Wzgórze, ukryte w ogródkach działkowych i nawet ciągle spontanicznie działa.

Prowizoryczny układ pompowy pobiera z niego wodę na potrzeby działek. Zapomniane przez wszystkich Strzeleckie Wzgórze w 2018 roku zostało odkryte jako zabytek archeologiczny. Ponadto, znanych jest 5 pamiątkowych głazów, związanych z sopockimi wodociągami (mogło ich istnieć 7 – 8). Na wszystkich skuto napisy po II Wojnie Światowej. Na części czytelne są daty.

 

4. Co dotychczas udało się zrobić?

Choć brzmi to niemal niewiarygodnie, do niedawna żaden element tego 150 letniego dziedzictwa nie podlegał żadnej bezpośredniej formie ochrony prawnej. Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do utraty kilku cennych obiektów z powodu pozostawienia własnemu losowi, a nawet bezmyślnych wyburzeń. Jeszcze gorszy był los wyposażenia technicznego, które trafiało na złom dwiema drogami – za sprawą złodziei i w ramach bieżących remontów tych obiektów, które pozostały w eksploatacji. Zabrakło tu jakiejkolwiek wrażliwości i refleksji. Całkowitemu rozproszeniu uległa historyczna dokumentacja.

To dopiero od niedawna zaczęło się zmieniać. 24 czerwca 2008 roku zapoczątkowana została (przez autora) „partyzancka” ochrona zbiornika Stary Sobieski przy pomocy życzliwych sojuszników – SNG, III Komisariatu Policji w Gdańsku-Wrzeszczu i ZDiZ-tu. W tym samym czasie, ówczesny dyrektor techniczny spółki GIWK, człowiek najwyraźniej świadomy, o odpowiednim poziomie wrażliwości, a przy tym nie bojący się wyzwań, poszukiwał jakiejś koncepcji wodociągowego muzeum (początkowo z myślą o zabytkach ruchomych). Oba te działania szczęśliwie spotkały się 2 lata później i wyewoluowały w projekt Gdańskiego Szlaku Wodociągowego. W ramach tego projektu gruntownie odnowiono i udostępniono do zwiedzania dwa najbardziej spektakularne wodociągowe zabytki techniki Gdańska, czyli zbiorniki Stara Orunia i Stary Sobieski. W ten sposób oba obiekty zyskały profesjonalną ochronę. W ramach projektu, pod kątem ekspozycji muzealnej, zgromadzony i poddany konserwacji został dość duży zasób zabytków ruchomych, w tym pochodzących z XVII wieku elementów rurociągów drewnianych.

   
Zbiorniki Stara Orunia i Stary Sobieski udostępnione do zwiedzania w ramach Gdańskiego Szlaku Wodociągowego (fot. Michał Klugmann)

W 2014 roku, wraz z Centralnym Archiwum Państwowym, ostatecznie ustalono jaki jest status historycznej dokumentacji. Powołano trójstronną komisję GIWK – SNG – AP w Gdańsku, która przeprowadziła inwentaryzację zasobów rozproszonych w różnych lokalizacjach. Następnie, zostały one zgromadzone i przekazane, zgodnie z właściwością, do Archiwum Państwowego w Gdańsku. Dotychczas działanie to objęło dokumentację niemieckojęzyczną i powojenną, wytworzoną do 1950 roku. Planowany jest kolejny etap, w którym przekazana do AP ma zostać pozostała część dokumentacji wytworzonej przez OPWiK.

   
Przekazanie historycznej dokumentacji do Archiwum Państwowego, 10 lutego 2016 roku (fot. Michał Klugmann)

Przeprowadzone zostały badania archeologiczne osadników wstępnych oczyszczalni Sączki (inwestor – GIWK) i zbiornika Strzeleckie Wzgórze (inwestor – UM Sopot). W przypadku Sączków, prace te były głównie źródłem wiedzy, w przypadku Strzeleckiego Wzgórza istnieje potencjalna możliwość rekonstrukcji obiektu.

   
Prace archeologiczne; z lewej: pola irygacyjne Stogi/Sączki, 2016 rok; z prawej: zbiornik Strzeleckie Wzgórze, 2019 rok (fot. Michał Klugmann)

27 czerwca 2018 roku miało miejsce „historyczne” wszczęcie pierwszego w 149 letniej wówczas historii nowoczesnych wodociągów gdańskich postępowania w sprawie wpisu do rejestru zabytków. Dotyczyło ono zbiornika dawnego Szpitala Miejskiego, który nie jest wprawdzie obiektem szczególnie spektakularnym, ale z pewnością – szczególnie cennym. Tworzona jest też ewidencja zabytków wodociągowo-kanalizacyjnych, zarówno w Sopocie jak i w Gdańsku.

 

5. Co straciliśmy?

Przede wszystkim – wyposażenie. W zbiorniku Stara Orunia zachowały się tylko końcówki rurociągów. Nieco więcej szczęścia miał Stary Sobieski, gdzie szaber rozpoczął się stosunkowo późno i został zatrzymany na poziomie około 40% zachowanej armatury hydraulicznej. To jednak za mało, żeby instalacje były czytelne, tym bardziej, że przetrwały głównie elementy masywne (zasuwy, klapy zwrotne), przy czym niemal wszystkie niekompletne. Zniknęły wszystkie balustrady, drzwi, większość stolarki okiennej, wszystkie kominki wentylacyjne. Przy czym, ciągle mówimy o przypadkach dewastacji stosunkowo łagodnych. Te bardziej drastyczne wyglądają jak po przejściu swoistej szarańczy, żerującej na metalu. Przykładem skali dewastacji przekraczającej wszelkie wyobrażenia jest oliwski zbiornik Stara Dolina – ten obiekt najpierw dogłębnie i doszczętnie ogołocono z metalu, na wszystkie sposoby zanieczyszczono, wreszcie rozkuto, odkopano i podkopano. Pod zbiornikiem powstało istne mrowisko tuneli i sztolni, częściowo oszalowanych. Długość zinwentaryzowanych tuneli wynosiła 45 metrów. Ze względów bezpieczeństwa spenetrowano te pod posadzką zbiornika, a ciągnęły się one daleko poza jego obrys. Innymi słowy: dziesiątki destrukcyjnych roboczogodzin ekipy „nieznanych sprawców” w okolicy będącej w jurysdykcji trzech instytucji. Nikt niczego nie widział, do dnia dzisiejszego nikt nic nie wie. Epilog: kiedy uznano, że wyłączony 30 lat wcześniej zbiornik Stara Dolina przydałby się jednak w systemie, okazało się, że bezprecedensowy stopień jego dewastacji wyklucza możliwość remontu. Dziś w jego miejscu działa nowy zbiornik. Całkiem udany, ale jednak wg sztampowego projektu i zbudowany z prefabrykatów.

   
Zbiornik wody Stara Dolina w Gdańsku-Oliwie; z lewej: lipiec 2008 roku, z prawej: luty 2009 toku (fot. Michał Klugmann)

Zabytkowej infrastrukturze wodociągowej Sopotu niespodziewanie zadano ciężkie ciosy w ostatnich latach. W 2014 roku niespodziewanie i bez szczególnej potrzeby zburzono ujęcie Zacisze (w tym zbiornik i bardzo ciekawą automatyczną stację odpowietrzającą lewar), oraz zbiornik Trzy Gracje, który przez kilkadziesiąt lat spokojnie istniał w sąsiedztwie nowszego i większego obiektu, aż nagle uznano, że przeszkadza. W 2016 roku przeprowadzony, bez żadnej wrażliwości, remont ujęcia Nowe Sarnie Wzgórze praktycznie unicestwił unikatowy, wykonany z niezbrojonego betonu zbiornik, zastępując go żelbetowym prostopadłościanem, dostawionym do oryginalnej, co prawda, ale pozbawionej dawnego wystroju i wyposażenia komory zasuw.

W tym miejscu przytoczyć trzeba jedyny w tym opracowaniu przykład z Gdyni – zbiornik wodny bazy paliwowej Kriegsmarine z 1942 roku. Spektakularny żelbetowy, dobrze ukryty w ziemi obiekt, złożony z 6 naw, o pojemności użytkowej 2000 m3, aż do 2013 roku uniknął jakiejkolwiek dewastacji wnętrza i zachował kompletne wyposażenie. 4 lata później skończył smutno, choć w sposób trywialny – został starannie wypruty, aż do „skały macierzystej” pod deweloperkę. Potencjał takiego obiektu, możliwość wzbogacenia banalnego osiedla o niekonwencjonalną przestrzeń, której można nadać ciekawe funkcje – to wszystko ciągle pozostaje poza wyobrażeniem większości inwestorów wobec nadrzędnego celu wyciśnięcia każdego skrawka gruntu aż do ostatniej złotówki. Równie smutnym wątkiem jest w tym przypadku obojętność odpowiednich służb i organizacji, którym sprawa była dobrze znana.

   


Zbiornik wody bazy paliwowej Kriegsmarine w Gdyni (fot. Michał Klugmann) – wnętrze komory wodnej i wyposażenie komory zasuw (kwiecień 2012 roku) oraz stan po wyburzeniu (lipiec 2017 roku)

Rozproszenie historycznej dokumentacji, przy niejasnym statusie prawnym i braku kompleksowej opieki nie mogło skończyć się dobrze. W tym przypadku, smutny obraz sytuacji ukazuje mikrofilmowa archiwizacja, zlecona przez OPWiK w 1985 roku, kilka lat temu cudem uratowana przed wyrzuceniem na śmietnik. Porównanie zasobu sfotografowanych wtedy dokumentów i tym, co w latach 2014/15 udało się odnaleźć w oryginale, wskazuje, że przetrwało około 54% ówczesnego zasobu. Mówimy o okresie 30 lat, podczas których nie było żadnej wojny ani innego kataklizmu pustoszącego miasto. I to jest chyba najlepszy temat do namysłu na zakończenie tego wywodu…

 

6. Reasumując…

Istnieje bardzo duży potencjał, prawie nietknięty temat 150 lat rozwoju ważnej dla miasta techniki (a przy tym również historii samego miasta), z którym niewiele dotychczas robiono. Na pewno ważnym zadaniem jest dotarcie z tą tematyką do szerszej świadomości, zarówno służb konserwatorskich, jak i ludzi – mieszkańców. Daje to szansę na uniknięcie dalszych strat. Kolejne zadanie, to kompleksowe opracowanie zagadnienia w sposób naukowy, bardzo trudne wobec ciągle skromnych źródeł i ciągle niewystarczającej wiedzy. Mam nadzieję, że moje wystąpienie na IX Forum Dziedzictwa Sztuki Inżynieryjnej oraz ta publikacja stanowić będą krok w tym kierunku.

 

Słowniczek:

Komora zasuw – wydzielone pomieszczenie w zbiorniku wodnym, w którym skupione są elementy sterujące (np. zawory) i pomiarowe oraz rozdzielnia elektryczna. Nie w każdym obiekcie występuje.

Komora wodna – pomieszczenie w zbiorniku mające bezpośredni kontakt z wodą, wykończone w sposób zapewniający szczelność. Z reguły nie zawiera elementów sterujących i podlega rygorom higienicznym. W przypadku wieży ciśnień, często ma postać stalowej cysterny.

Pola irygacyjne – rodzaj oczyszczalni ścieków, gdzie ścieki rozlewane na określonym obszarze podlegają oczyszczeniu w trakcie przesiąkania przez odpowiednio dobrane pokłady piasku. Proces może być wspomagany przez rośliny (np. algi).

Strefa ciśnienia – jednostka pionowego podziału sieci. Odnosi się do przedziału wysokości, na jakiej położone są punkty poboru wody, w których zbiornik górny, położony na określonej rzędnej, jest w stanie wytworzyć wymagane ciśnienie. Przy czym ta rzędna jest stała (z odchyłkami rzędu kilku metrów) dla wszystkich zbiorników w danej strefie i jest dla niej referencyjna.

Strefa zaopatrzenia – jednostka poziomego podziału sieci. Określa obszar terenowy zaopatrywany w wodę z określonego źródła (np. konkretnego ujęcia, zbiornika).

Zbiornik dolny – zbiornik położony poniżej punktów poboru. Współpracuje z pompami podnoszącymi wodę na odpowiednią wysokość, np. do zbiornika górnego.

Zbiornik górny (niem. hochbehälter) – wieża ciśnień lub obiekt terenowy, gdzie woda jest gromadzona powyżej punktów poboru. Pełni funkcję akumulatora wody. Pozwala buforować różnice pomiędzy dopływem z ujęcia (mniej – więcej stałym) a poborem po stronie odbiorców (zmiennym dobowo i sezonowo). Będąc położonym powyżej odbiorców, zapewnia ciśnienie w sieci w wymaganym zakresie, zgodnie z wzorem na ciśnienie hydrostatyczne: P = ϱ·g·h. Stanowi odpowiednik elektrowni szczytowo-pompowej w systemie energetycznym. Zachodzi tutaj tzw. paradoks hydrostatyczny – ciśnienie wytwarzane przez zbiornik jest niezależne od jego kształtu i wielkości (czyli masy zgromadzonej w nim wody).

 

Przypisy

[1] Michał Klugmann, Po drugiej stronie kranu, po drugiej stronie płotu; Tajemnicze sąsiedztwo Politechniki Gdańskiej, Pismo PG, nr 1, 2 i 3, Gdańsk 2018

[2] Ernst Nagelschmidt, Die Stadtischen Betriebswerke Zoppot, sprawozdanie z okazji 25-lecia istnienia gazowni (węglowej), Sopot 1928, s. 9

[3] Deutschlands Städtebau Danzig, Deutscher Architektur und Indusrtie Verlag (DARI), Berlin – Halensee, 1924, s. 168

[4] Danzig und Seine Bauten, Wilhelm Ernst und Sohn, Berlin 1908, s. 360

[5] Michał Klugmann, Co zrobić z nieużywaną wieżą ciśnień? Studium historyczno-koncepcyjne, Technika Chłodnicza i Klimatyzacyjna, nr 4 i 5, Gdańsk 2017

[6] Deutschlands Städtebau Danzig…, jak przypis 3, s. 169